Łąki leżące w granicach terenu zalewowego rzeki Gostynki to od kilku lat ulubione miejsce zgrupowań okolicznych paralotniarzy. Grunt do startu latającej maszyny jest tam odpowiedni, a przestrzeni powietrznej nad szeroką doliną wystarczająco dużo. Pomimo że dotychczas nikt w okolicy nie sprzeciwiał się tej formie aktywnego spędzania czasu, dziś wezwano policję, aby baczniej przyjrzała się okolicznym amatorom podniebnych wrażeń.
Na wezwanie zbulwersowanych mieszkańców ok. 21:00 dnia dzisiejszego przybyła jednostka mikołowskiej policji. Na froncie jednej z posesji prywatnych funkcjonariusze rozpytywali garstkę zainteresowanych o argumenty świadczące przeciwko uprawianiu w okolicy właśnie tej formy wypoczynku. Mieszkańcy uskarżali się przede wszystkim na hałas jaki wydają silniki latających w powietrzu maszyn. Mocno denerwujący według nich jest też sposób w jaki poruszą się paralotniarze. „Najpierw wznoszą się na dużą wysokość, a chwilę później na wyłączonym silniku opadają po czym ponownie uruchamiają mechanizm tuż nad naszymi domostwami” – tłumaczył jeden z obecnych mieszkańców. Podobno proceder ten jest powtarzany w ciągu godzinnego lotu kilkakrotnie, a zgrupowania hobbystów odbywają się kilka razy w tygodniu. Przeciwnicy paralotni nad doliną rzeki Gostynki domagali się ograniczenia lotów i kontroli osób poruszających się na paralotniach.
Z racji pory wakacyjnej w ostatnich dniach ruch powietrzny nad doliną rzeki rzeczywiście znacznie się zwiększył. W ostatnim czasie para hobbystów raz lub dwa razy w tygodniu spotykała się na jednej z łąk. Loty trwające średnio godzinę i są wykonywane o wczesnych porach wieczornych. Do tej pory na temat paralotniarzy pojawiały się jedynie pochlebne opinie, gdyż to jedna z nielicznych tutejszych atrakcji.