O sprawach gminy na sesji się dyskutuje i bardzo słusznie

Ostatni kwartał tego roku nie tylko odświeżył nieco rozdanie w Radzie Gminy Wyry, ale też, za sprawą zmian w prawie wyborczym, wniósł nową jakość do debaty publicznej, wprowadzając obowiązkowe transmisje internetowe z posiedzeń tego gremium. I choć za nami dopiero druga oficjalna transmisja z sesji, a pierwsza pełnowymiarowa, to już teraz nie sposób nie odnotować pewnej przykrej, ale istotnej obserwacji, tak pod względem kondycji obecnej, jak i przyszłych kadencji rady.

W trakcie II sesji Rady Gminy Wyry, która miała miejsce w dniu 28 grudnia, radni zajmowali się m.in. podejmowaniem uchwały budżetowej na 2019 rok, przedłożonej wcześniej przez Wójta Gminy Wyry Barbarę Prasoł. W debatach dotyczących uchwał okołobudżetowych i samej uchwały budżetowej, jako jedyny rozmowy inicjował tego dnia radny Adam Myszor, najmłodszy, ale doświadczony samorządowiec. W swoich wypowiedziach odnosił się do konkretnych zapisów w podejmowanych uchwałach, w tym planowanych na przyszły rok inwestycji, niekoniecznie tylko w negatywnym wymiarze. Odpowiedzi na wszystkie podniesione kwestie rzetelnie udzielała wójt, odnosząc się do tych samych zapisów, z czego pomiędzy pytanym a pytającym naturalnie nawiązywała się tematyczna dyskusja. I choć w rozmowach tych zagrała też czasem nutka emocji, to nie ta normalna wymiana zdań na wysokim szczeblu, pomiędzy wójtem i radnym – niedawnymi konkurentami, zwracała na siebie niezdrową uwagę. Podczas posiedzenia niepokojące okazały się głosy, jakie w ramach wspomnianych dyskusji wtrącano ze strony prezydium i ław szeregowych radnych.

Radny to czy klakier?
O ile rozmowa pomiędzy wójtem a radnym zadającym pytania przebiegała na zasadzie wymiany argumentów, na podstawie których każdy odbiorca może dziś wyrobić sobie własne zdanie, tak komentarze przytoczone przez niektórych radnych wskazywały, że dla części z nich pewne standardy kulturalnej i merytorycznej debaty, znane chociażby z samorządów Mikołowa czy Katowic, są zupełnie obce. Aktywność w tym względzie wykazali zarówno wybrani radni z Wyr, jak i z Gostyni, ale tylko tacy, którzy pracowali w radzie już w poprzedniej kadencji. Były to wypowiedzi kwestionujące celowość stawianych przez radnego pytań, które bez rzeczowego wkładu brały w obronę decyzje władz gminy – dodajmy, zupełnie niepotrzebnie, bo wójt Barbara Prasoł wtenczas udzieliła już wyczerpujących odpowiedzi, argumentując zasadność poszczególnych elementów, jak zwykła czynić to zawsze podczas spotkań z radnymi czy mieszkańcami. Mało tego, w trakcie tak prowadzonej wymiany opinii, wspomniani radni nie szczędzili względem radnego zadającego pytania pozamerytorycznych odniesień i zarzutów o przedłużanie sesji czy chęć promowania się przed publiką.

Zaistniała na sali obrad sytuacja zadziwia, bo radny nie zrobił nic, co wykraczałoby poza kompetencje osoby obdarzonej społecznym mandatem i tematykę grudniowej sesji, odnoszącej się w głównej mierze do budżetu gminy na 2019 rok. Wyrażona w pytaniach radnego Adama Myszora potrzeba kontroli budżetu gminy czy złożonych wcześniej deklaracji, też należy do zwykłych zadań radnego i trudno je kwestionować. Wszystkie wpisywały się też w zwyczajową formułę i plan sesji rady gminy („dyskusja nad projektem budżetu”). Podjęcie rozmów było więc wręcz bardzo pożądane.

W obecnych realiach, mając do dyspozycji internetową transmisję realizowaną kosztem podatnika, dobrą praktyką byłoby, aby w istotnych kwestiach na posiedzeniach sesyjnych zawiązywała się dyskusja, a przynajmniej zachodziła niezakłócona wymiana spostrzeżeń dotyczących różnych aspektów funkcjonowania gminy. To tym bardziej, że już podczas omawianej grudniowej sesji (i transmisji) pokazano, jak dobrą jest ona okazją do przełożenia zwartych w uchwałach zapisów na język zrozumiały dla każdego mieszkańca gminy, czego przykładem były wyjaśnienia wójta i skarbnik Grażyny Słowik.

Bieżąca dyskusja o gminie na transmitowanej w internecie sesji rady gminy pozwala zwykłym mieszkańcom również na dodatkową, nieprzetworzoną informację, co ma niebagatelny wpływ na ocenę intencji poszczególnych delegatów i organów, a w konsekwencji na właściwe rozliczenie każdej z instancji podczas wyborów.

Nie wszystko zło
Znając zarówno wójt Barbarę Prasoł, jak i radnego Adama Myszora, nie trudno jest zauważyć, że dociekliwość tego ostatniego wynika z tej samej deklarowanej troski o dobro mieszkańców, z jaką wójt stara się tworzyć kierunki rozwoju czy miejscowe prawo. I bardzo słusznie. Wymiana zdań w samorządzie to wartość, której musi stać się zadość, bo świadczy ona o jakości debaty publicznej, a przez to stanie demokracji i kondycji danego społeczeństwa (także w odbiorze zewnętrznym). Na tej płaszczyźnie na pewno znacznie lepiej jest coś powiedzieć czy przedyskutować nawet dwa razy, niż nie powiedzieć nic i tym samym popełnić niepotrzebny błąd w komunikacji, który, jak wielokrotnie już udowodniono, może kosztować znacznie więcej wysiłku niż kilka minut rozmowy. Zaczepne docinki na pewno nie wnoszą nic do meritum, a jak pokazano, tylko obnażają źle rozumianą lojalność niektórych radnych względem władz gminy.

W nowym roku kalendarzowym, ale i u progu VIII kadencji samorządu, dobrze byłoby życzyć władzom gminy, urzędnikom, a zwłaszcza radnym – prócz zdrowia i sił – otwartości, życzliwości i poczucia empatii, ale też realizowania takiego modelu współpracy, który zakłada akceptację innych poglądów oraz wzajemny szacunek, bez względu na pierwotne podziały czy wcześniejsze przywary – często już zadośćuczynione czy w głębi duszy drugiemu odpuszczone. Stosowanie zasady „o nas albo dobrze, albo wcale” czy też „albo z nami, albo przeciw nam”, niezależnie od strony i przyłożenia, jeszcze nigdy nikogo do niczego dobrego nie doprowadziło.

Nagranie z grudniowej sesji dostępne pod tym adresem – transmisja.esesja.pl/wyry. Z treścią podejmowanych uchwał zapoznać można się tutaj.

Patryk Fila
Patryk Fila

patrykfila[at]gostynslaska.pl