Duże poruszenie wśród oglądających w sieci obrady Rady Gminy Wyry wywołała w ostatnim czasie sytuacja związana z odczytywaniem kontrowersyjnych pism od osoby podpisującej się, jak się później okazało, jedynie inicjałami. Zwłaszcza po ostatniej kwietniowej sesji, kiedy pod wpływem tej korespondencji i dobitnego ataku na jednego z radnych, miała miejsce bardzo nieprzyjemna w odbiorze dyskusja. W komentarzach jakie później się przetoczyły, część też wprost pod adresem redakcji GostyńŚląska.pl, potępiono autora tak formułowanej korespondencji, jak i sposób prowadzenia przez radnych dyskusji, z dużą mocą sygnalizując przy tym obawę o to, czy dopuszczając tego typu korespondencję pod transmisję, nie otwarto furtki dla innych prowokatorów, mogących z oddali destabilizować pracę radnych, siać wśród nich negatywne emocje, czyniąc z sesji prawdziwą arenę walk, wyrskie Koloseum.
Dopuszczając taką korespondencję pod obrady, jeszcze w trakcie kwietniowej sesji, prawnik gminy powoływał się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, chęć zachowania pełnej transparentności, a także wcześniejsze, wieloletnie doświadczenia gminy z tego typu pismami. Wyjaśnienie to było bardzo ogólne, wynikające z potrzeby chwili, dlatego kilka dni po sesji i wewnętrznych konsultacjach w redakcji, pod adresem Rady Gminy Wyry w dniu 6 maja 2019 roku skierowana została prośba o przedstawienie w tej sprawie oficjalnego stanowiska Prezydium Rady Gminy Wyry wraz z opinią prawną. Do czasu publikacji tego tekstu, nie nadesłano żadnej odpowiedzi.
Wobec przedłużającego się braku reakcji na tą prośbę, we wtorek 28 maja 2019 roku przedstawiciel GostyńŚląska.pl gościł podczas obrad Komisji ds. rozwoju miejscowości Gostyń, pytając przede wszystkim o ewentualne mechanizmy obrony przeciwko takim działaniom, w tym o to, czy w przypadku braku dobrych narzędzi, każda tego typu korespondencja będzie tak samo procedowania na sesji, ku uciesze anonimowego nadawcy. Korzystając z okazji, nawiązał także w szerszym kontekście do anonimów pojawiających się przed wyborami samorządowymi w 2014 i 2018 roku, wraz z przykładami stosowanych wówczas przekazów, które w dużej mierze zgromadzono dzięki przezorności i wrażliwości czytelników. Wskazał przy tym na cechę wspólną wszystkich tych treści, które zawsze dotyczyły tego samego środowiska wywodzącego się z Gostyni, w tym zwłaszcza radnego, co do którego odnosił się anonim na sesji.
Większość gostyńskich radnych, z tych zabierających głos w dyskusji, nie podjęła tematu w szerszym ujęciu, zrzucając całość na to, że rzeczy działy się poza urzędem i gminą, na przestrzeni sieci społecznościowych i „podpadają pod internetowy hejt”, ale względem ostatnich sytuacji z sesji, udało się wypracować pewne deklaracje dotyczącą kolejnych posiedzeń rady gminy. Niemniej zdaniem redakcji to dobrze, że w ogóle padły na tym gruncie, bo w przeciwieństwie do zwykłych mieszkańców, przedstawiciele samorządu zdawali się być dotąd niemi w temacie takich postaci jak „Madza Orszym” i podobnych. Była to więc okazja, aby i takie niekorzystne dla społeczeństwa procesy, w obecności delegatów tegoż społeczeństwa, napiętnować.
Okazuje się, że w polskich warunkach prawnych, pod które podpada Górny Śląsk, nie ma możliwości przeciwdziałania tego typu nagonce. Wszystkie kontrowersyjne pisma, czy to od pana „J.S.”, „Madzi Orszym” czy innych internetowych prowokatorów, będą nadal procedowane na sesjach. Tak samo jak niepodpisane wnioski o udostępnienie informacji publicznej, z którymi, jak przyznała wójt, często mierzy się też urząd gminy. Część radnych stwierdziła przy tym, że nie ma tu nic do ukrycia, i jeśli pod ich adresem pojawi się taka korespondencja, to się do niej odniosą, jako osoby publiczne przygotowane do i tego typu konfrontacji. W odniesieniu do temperatury dyskusji z kwietniowej sesji zgodnie zadeklarowano, że emocje będą tonowane, jak za wcześniejszych, wręcz wzorcowych sesji przebiegających w dobrej atmosferze.
Wobec takich a nie innych warunków, w celu obrony przed anonimową nagonką w przyszłości, pozostaje dziś odnieść się do całości jedynie w ujęciu społecznym – a to poprzez podniesienie wyraźnego głosu sprzeciwu dla takich praktyk. Nie tyle względem mieszkańców Gostyni, którzy już niejednokrotnie pokazali, że nie dają sobie „w kaszę dmuchać”, goniąc internetowego trolla zarówno w 2014 jak i 2018 roku, ale w ujęciu bardziej ogólnym, społeczeństwa mieszkańców gminy i regionu.
To apel o to, aby jako ludzie umocowani w społeczeństwie na tych samych prawach – równi względem siebie, byliśmy skłonni ponosić ciężar odpowiedzialności za słowa, także wobec osób piastujących funkcje publiczne. Jeśli komuś nie podoba się działalność danego polityka, nie podoba się jakaś kwestia, czy podjęty w tekście głos – niech tej osobie, politykowi, działaczowi społecznemu czy danemu autorowi, powie o tym wprost. Druga strona jest wtedy świadoma tego, z kim rozmawia, że ma do czynienia z kimś z krwi i kości, ale też może zupełnie poważnie podejść do sprawy. Nie po to, by wyciągnąć z tego tytułu konsekwencje, ale móc na normalnej stopie z tą osobą porozmawiać, a może nawet dojść do zażegnania sporu, choć częściowego.
Wymaga to cywilnej odwagi. Dokładnie tej samej, która nie pozwala przechodzić obojętnie obok krzywdy zwierząt, wobec łamania praw pracowniczych w fabrykach, czy też względem awanturnika, który zagraża bezpieczeństwu kierowcy i pasażerom autobusu miejskiego. Odwagi do wzięcia udziału w wyborach powszechnych, ale też odwagi, która pozwala przyznać się do błędu, wycofać z podjętej pochopnie decyzji.
W historii GostyńŚląska.pl było wiele trudnych tematów i wiele trudnych momentów na linii medium prywatne – samorząd lokalny. Nie da się ukryć, że redakcji wygodnie byłoby podgryzać wójta i jego środowisko, zasypując urzędników lawiną anonimowej korespondencji, pełną przeróżnych intrygujących pytań, czasem dla draki może nawet zupełnie irracjonalnych. Tak się jednak nie działo. Czy była to sprawa kamienicy przy ul. Pszczyńskiej 347 w Gostyni, przekazanej przez gminę nowemu właścicielowi, ówczesnemu i obecnemu mecenasowi gminy w 2011 roku, czy sprawa zaniechań względem budynków komunalnych w ostatnich latach, czy kwestia złamania przez wójta decyzji radnych względem elewacji w centrum Gostyni – wszystkie te sprawy prowadzone były z otwartą przyłbicą, od kilku lat opatrzone dodatkowo podpisem elektronicznym, gwarantowanym przez Ministerstwo Cyfryzacji. I będą dalej tak prowadzone. Z całą pewnością nikomu w redakcji nie przysporzyło to nadmiernej sympatii ze strony władz, ale też nie sprawiło, że przestaliśmy traktować się na tym szczeblu z wzajemnym szacunkiem, choć czasem nie bez nutki pewnej uszczypliwości.